Latem 1996 roku zdiagnozowano u mnie „Zespół Przewlekłego Zmęczenia”, potem jeszcze „Zespół Jelita Nadwrażliwego”, mam też „Zespół Niespokojnych Nóg” i jeszcze pewnie znalazłoby się parę innych zespołów…:) Ponadto żylaki kończyn i nie tylko kończyn, (częściowo wycięte), niedoczynność tarczycy, kilka ognisk chronicznych stanów zapalnych, kandydoza ustrojowa…może wystarczy?:)
– Po co to wypisuję? Czy to spowiedź hipochondryka?
– Nie! – To sygnał dla tych, którzy ufnie, pełnymi garściami korzystają z „dobrodziejstw” koncernów farmaceutycznych, przepisywanych przez przedstawicieli tzw. „medycyny konwencjonalnej”.
Moi drodzy! Budzimy się! Kto jest odpowiedzialny za nasz stan zdrowia? Dla kogo nasze zdrowie może być ważniejsze niż dla nas?
Moje osobiste doświadczenia upoważniają mnie do wyrażenia czysto subiektywnego zdania, (zupełnie przypadkowo potwierdzającego opinie wielu autorytetów, w tym lekarzy:), że tak, jak w doraźnych problemach zdrowotnych, służba zdrowia, (także w Polsce) – świetnie sobie radzi, tak w przypadku chorób przewlekłych – jest ona zwyczajnie bezradna…
„Zastosowano leczenie objawowe” – to uczciwe postawienie sprawy. Ja czytam to tak: „Nie odgadniono, nie zrozumiano, zatem nie tknięto przyczyn dolegliwości”.
Inna rzecz, czy leczeniem wypada nazwać podawanie potencjalnie szkodliwych dla wielu organów substancji chemicznych wyłącznie uśmierzających ból.
W czyim interesie jest wyzdrowienie chorego? – Czy systemu służby zdrowia tracącego w ten sposób pacjenta?
Dla kogo cennym jest prawdziwy lek, czyli taki, który leczy przyczyny a nie objawy choroby?
– Czy dla koncernów farmaceutycznych, tracących w ten sposób klienta?
Moim celem nie jest ocena, ani krytyka kogokolwiek, ale rozbudzenie świadomości chorych!
Czy można być tak naiwnym, by przez całe lata brać bezkrytycznie różnokolorowe psychotropy, które w działaniu różniły się jedynie mniej lub bardziej spektakularnymi w swej uciążliwości, skutkami ubocznymi, nawet nie musnąwszy efektem, (choćby objawowym:), któregokolwiek z objawów?
– Można! Na przykład dlatego, że było się pacjentem prof.dr.hab. Nr 1 w województwie, w kraju, a może nawet w całym byłym Układzie Warszawskim i płaciło się całą rentą za wizytę i porcję miesięczną nominalnych pigułek szczęścia. A może po prostu dlatego, że wygodniej było oddać się w ręce ludzi w kitlach, zamiast samemu zatroszczyć się o swoje zdrowie?
Gdyby każdy zatroszczył się o siebie, to o każdego na tym świecie by się troszczono!
Jak to robić?
– Ano zadając sobie pytania!
Co zrobić, gdy teoretyczny ekspert w dziedzinie mojej choroby, w praktyce okaże się ignorantem – nie słucha, nie rozumie mnie, jako pacjenta i wypisuje receptę z lekiem, którego nazwa producenta przeważa w wystroju wnętrza gabinetu lekarskiego a sam lek służy wyłącznie temu producentowi?
Może tak samemu stać się ekspertem?!:)
Dostęp do wiedzy mocno nam się ułatwił ostatnimi czasy a czyż w takich dziedzinach jak finanse osobiste, relacje międzyludzkie a wreszcie – zdrowie, nie warto stać się ekspertem…? Czy aby na pewno można te sprawy powierzyć spokojnie komukolwiek…?
Jest mnóstwo różnorodnych metod poprawy stanu zdrowia i ograniczanie się do korzystania z systemu tzw. „bezpłatnej” służby zdrowia, niektórzy nazywają – ryzykownym…
Ja i moja rodzina – jesteśmy oficjalnie zapisani do systemu, ale nie wiemy kto jest naszym lekarzem rodzinnym…
Od lat nie korzystamy z usług instytucji lekarza rodzinnego i nie przewidujemy w tej kwestii zmian:)
Skutecznie zapobiegamy chorobom powszechnym a w ewentualnym przypadku wystąpienia objawów takiej choroby – radzimy sobie z nimi naturalnymi metodami.
Możliwości naturalnego zadbania o własne zdrowie mnożą się i dzielą między innymi na mniej lub bardziej bezpieczne, skuteczne, kompleksowe…
To morze wiedzy, ale może warto poznać jak najwięcej z tych możliwości, bo a nuż ta najskuteczniejsza dla Ciebie – tak, jak dla mnie – nie będzie ani pierwszą, ani nawet dziesiątą z tych, które poznałem…:)
Życzę wszystkim poszukiwaczom zdrowia owocnych poszukiwań z efektami, jakie mnie osobiście udało się przeżyć po latach pełnych rozczarowań i zwątpienia!:)
Przyznam, że sama miałam potworne problemy ze zmęczeniem i innymi objawami zespołu przewlekłego zmęczenia, które przez długi czas nie dawały mi spokoju. Udało mi się powrócić do normalnego stanu po wielu próbach i błędach. Najbardziej skuteczne były porady kolegi, który sam zresztą borykał się z tą przypadłością kilka dobrych lat. Po tak prostych działaniach, jak m.in. zmiana diety i wychodzenie na słońce, zmęczenie zaczęło mijać. Dokładniej opisał to na stronie http://www.zpz.naturalneleczenie.com.pl Nic się tam nie sprzedaje, są jedynie wskazówki, które może tak, jak i mnie kogoś naprowadzą.