O co chodzi z tym buntem?
Czyż opór nie jest daremny?
Po co to, co z odpuszczeniem, poddaniem się?
Czyż stanie w prawdzie z natury swej nie jest buntownicze?
Czy stając w prawdzie, automatycznie nie stajesz się oponentem nieprawdy?
Czy nie odrzucasz nie-faktów, gdy badasz fakty?
Orężem tej metarebelii nie jest kosa na sztorc, „Koktajl Mołotowa”, obrzyn, wąglik itp… ?
Czy zatem orężem tym jest odkrywanie stanu faktycznego, poprzez poznawanie siebie, bycie sobą i robienie swego, czyli odrzucanie, tego, co nami i nasze nie jest…poprzez puszczanie, poddanie się temu, co jest, wspólne badanie faktów, świadomy rozwój od jednostki do jedni – przez transparentność do transcendencji…? 🙂
metabeal